środa, 4 lutego 2015

[Rozdzielił...] Rozdział 2.

Czarodziej zmarszczył czoło i natychmiast znalazł się przy nich. Najpierw tak jak kobieta zbadał puls w nadgarstku, potem szyjny. Bardzo słaby, ale wciąż był. Jednakże jego towarzyszka miała prawo mówić, że nie żyje. Tego życia bardzo niewiele w nim zostało.
Majar położył dłoń na czole hobbita i zamknął oczy zaczynając szeptać jedno z potężnych zaklęć. Tylko ono mogło przywrócić wystarczającą ilość sił witalnych, aby zabrać go do Ereboru. Dopiero po chwili, kiedy zaczęli słyszeć jego oddech, mędrzec skinął głową, aby go stąd zabrali.
Już od jakiegoś czasu szukał Bilba. Usilnie wierzył w to, że żyje, choć nawet Saruman starał się wybić mu to z głowy.
- To licha istota - tłumaczył kiedy Gandalf stwierdził, że potrzebuje jego pomocy. - Myślę, że już od dawna nie żyje. Nie wiem, czy jest się czym przejmować, ale skoro tak bardzo ci zależy, pomogę ci.
Pomoc jego mistrza nie była mu jednak potrzebna, bo jeszcze tego samego tygodnia o zmierzchu usłyszał głośny wrzask z jednego z wgłębień skalnych. Kiedyś było ono zaułkiem, teraz natomiast zostało całkowicie zasypane. Półka usytuowana wyżej oderwała się i zawaliła wejście. Mag jednym skinieniem laski rozkruszył kamień i to właśnie tutaj znalazł hobbita. Bez żadnych środków do życia, chociaż skrajnie wycieńczony, dał radę przeżyć prawie dwa tygodnie. Nie, to zdecydowanie nie była licha istota.

*

Pustka. Tylko to było w jego sercu kiedy myślał o wszystkim, co się stało. Zniknęło słońce, zniknęło szczęście, wszystko zniknęło... tylko nie on. Jak, jak mógł istnieć, kiedy innym przywilej ten odebrano? Jak mógł dalej żyć, kiedy połowa jego serca została boleśnie wyrwana z jego piersi? Jak mógł wygodnie spać, cieszyć się i bawić, kiedy jego ukochany młodszy brat, krew z jego krwi, leżał sam w cichym i ciemnym grobie?
Tu spoczywa Kili...
Więcej nie potrafił przeczytać. Na cóż mu te wzniosłe informacje o tym, kiedy urodził się czy czyim był synem? Przecież doskonale to wiedział. Liczyło się tylko to, że teraz oddziela ich od siebie ta wstrętna, zimna, marmurowa płyta, że Kili tutaj nie podejdzie i nie pocieszy go, że nie będzie znowu narzekał po kryjomu na wszystkich, a najbardziej na wuja, że nie zaproponuje mu jakiejś kuszącej wyprawy pomiędzy dzikie zagajniki nieopodal...
Do pogrzebu myślał, że to tylko jakiś żart, że jego brat żyje, nagle cudownie się znajdzie, przybiegnie wesoło i wszyscy znów będą się cieszyć. Złudzenia odpłynęły, kiedy kilku elfów przyniosło jego zsiniałe i lodowate ciało przed bramę Ereboru. Widział jak kolejno każdy z krasnoludów po cichu zaczyna ronić łzy. Widział wuja, który z rozpaczy ukrył się w swojej komnacie. Widział współczujące spojrzenia ludzi i elfów naokoło, którzy egoistycznie cieszyli się w duchu, że to jednak nie żaden z nich. Fili nie czuł nic. Po prostu zimno i pustka, jakie zawładnęły sercem jego martwego brata, przedostały się także do niego. Przyklęknął przy jego ciele i pogładził brązowe kosmyki jego włosów. Nawet nie wiedział, kiedy popłynęła pierwsza łza, kiedy to wszystko przerodziło się w szloch, a potem w nieludzki ryk. Przypadł do brata chcąc jeszcze chociaż przez chwilę utulić go w swoich ramionach. Ale wtedy pochwyciły go czyjeś silne dłonie i odsunęły od Kila. Zabrali go, choć krzyczał, płakał i protestował głośno. Zabrali go, choć prawie błagał, aby oddali mu jego małego braciszka. Nie mieli prawa go dotykać. Nie mieli.
Teraz, klęcząc przed jego grobem i znów wylewając łzy zastanawiał się co może być gorsze. To, że Kila już nie ma czy to, że on jest tutaj sam.
Jak mogłeś mnie tu zostawić, Kili, wyszeptał między jednym szlochem a drugim tuląc się do zimnego marmuru. Tak bardzo chciałby teraz leżeć tam razem z nim. Tak bardzo chciałby spać wiecznym snem i nie musieć o tym myśleć.
To wcale nie był cud, że przeżył, jak z ulgą w oczach powiedział wuj, kiedy tylko go zobaczył. To była kara, tylko jeszcze nie wiedział za co. Co on takiego zrobił, że odebrano mu właśnie jego? Być może chodziło o to, że na wojnę zabrał rynsztunek nie ze zbrojowni jak wszyscy, ale głównej sali. To tam leżała zbroja obszyta w środku mithrilem, którą założył na siebie.
Gdybym tylko dał ją tobie, Kili, zapłakał kolejny raz. Jestem takim samolubem, to przeze mnie nie żyjesz. Przepraszam, Kili. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
Dotychczas nie był świadom, że ktoś przygląda się jego rozpaczy. Jednak teraz osoba ta przykucnęła zaraz obok niego. Fili spojrzał w bok. To była ona. Ta elfka, do której jego brat ostatnio uciekał wzrokiem. Spuściła głowę, a po jej policzkach spływały łzy jedna po drugiej. Fili zauważył, że w dłoniach trzymała mały bukiecik białych lilii. Składała go teraz u stóp masywnego grobowca.
- Tak mi przykro, Fili - szepnęła nie patrząc na niego.
Krasnolud skinął głową czując, że od nadmiaru płaczu zaczyna go boleć głowa. W tej małej chwili poczuł jakąś dziwną więź z elfką, której imienia już nie pamiętał. Za to widział na własne oczy, jak ocaliła życie jego brata, a potem jak mocno starała się, aby pochować go z tym runicznym talizmanem, który otrzymał od Dis. Dał go jej z tego samego powodu, dla którego jemu dała go matka. Fili pomyślał, że to złośliwy chichot losu, iż żadnej z tych obietnic nie udało się mu dotrzymać.

*

Thorin bał się. Nigdy nie przyznał by się do tego, nawet przed Dwalinem, ale jego serce tonęło w strachu. Nie wiedział, jak wytłumaczy Dis, że jej młodszy syn nie żyje. Nie miał pojęcia, jak ma dalej zarządzać królestwem, kiedy na samą myśl o zbliżeniu się choćby do złota ogarniał go paraliżujący lęk. Na razie wszystko zostawił na głowie Dainowi, który zaczął rozporządzać kosztownościami w celu odbudowy Dal i wynagrodzenia wojsk z Mrocznej Puszczy. Erebor znów wypełnił się życiem, ale nie było ono tak głośne i wesołe jak zapamiętał. W sercach mieszkańców wciąż pozostała trwoga, poza tym widzieli, że król jest obecnie w opłakanym stanie. Niedługo na miejsce miały przybyć krasnoludy z Gór Błękitnych. Na wieść o odzyskaniu starego królestwa, w oczach tych pamiętających jego świetność rozbłysły dawno niewidziane iskry. Jednak były pewne przeszkody, jak dowiedział się Thorin. Większość młodzieży wychowanej już w tamtym miejscu nie chciała porzucać swojego domu, a rodzice im ulegali choć z tęsknotą i zazdrością przypatrywali się wyruszającym do dawnego miasta współplemieńcom. W ten sposób populacja mogła całkowicie zmaleć, a jedno plemię podzielić się na dwa całkiem odmienne. Thorin tego nie chciał. Ale cóż mógł uczynić?
Było jeszcze coś. Wciąż czuł się bardzo słaby przez rany, które zadał mu Azog i wszyscy pilnowali, żeby nie oddalał się zbytnio od zamku. Tak jakby się bali, że jeszcze on umrze. A skoro juz o śmierci mowa...
Thorin nie mógł przestać myśleć o tym, co się stało kiedy wykończył bladego orka. Leżał tam prawie zemdlony z bólu i myślał o tym, że umiera. Wtedy przy jego boku pojawił się on, Bilbo Baggins, jego nieoceniony Włamywacz, który natychmiast wlał ciepłe uczucia w serce króla. Thorin starał się pożegnać z nim dając mu do zrozumienia, że to już koniec. Ale Bilbo widać tak nie myślał. Ze wszystkich sił starał się zorganizować jakąś pomoc i udało mu się to. Ostatnie co pamiętał, zanim stracił przytomność to orła unoszącego go w górę. Obudził się dopiero kilka dni później i dowiedział, że Fili żyje. Dzięki odnalezionej przez niego zbroi z mithrilem, ostrze Azoga nie przebiło się przez niego. To była dla niego niesamowita ulga. Wtedy jeszcze twierdził, że wszystko może się jakoś ułożyć. Ale trzy dni później wysłani zwiadowcy znaleźli przebitego na wylot Kila . Było wiadome od razu, że zmarł na miejscu. Ork rozszarpał mu płuco.
A teraz Thorin siedział i myślał, co mogło się stać z Bilbem. Od czasu znalezienia przez niego Fila i sprowadzenia do niego pomocy minęło już prawie czternaście dni, a nie było wciąż wieści ani o nim samym ani o jego ciele. Krasnolud bał się najbardziej na świecie tego, że hobbit leżał gdzieś mocno poraniony i wykrwawiał się w wielkim cierpieniu, ale skały zablokowały dostęp do niego komukolwiek. Taka wizja narodziła się w jego umyśle kilka dni temu i od tego momentu nie mógł się od niej uwolnić. Czy spał czy tylko przymykał oczy - widział ledwo żywego Bilba, który cierpi potworny ból leżąc w kałuży swojej krwi. Miał paskudne uczucie, że to wszystko jego wina, bo gdyby nie dał się tak zaskoczyć Azogowi, hobbit byłby bezpieczny. Westchnął ukrywając twarz w dłoniach. Przecież gdyby pospieszył się jeszcze trochę i zestrzelił orka, kiedy ten ranił Fila, wtedy i jego młodszy siostrzeniec by żył. Ale to wszystko stało się tak szybko. Obrzydzenie. To wszystko co czuł do siebie w tej chwili. Jak on mógł usprawiedliwiać się z takich rzeczy? Przecież to jego wina i Dis mu nigdy nie wybaczy. A czy on sam sobie wybaczy?
Wtem rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść - powiedział cicho bez żadnej barwy w głosie.
W komnacie znaleźli się Balin i Dwalin, przy czym ten ostatni cicho zamknął za sobą drzwi. Balin usiadł obok Thorina na brzegu wspaniałego łoża.
- Thorinie - zaczął białobrody. - Chyba musimy porozmawiać.
Wszelkie tragedie, jakie dotychczas się zdarzyły szybko przemknęły mu przez umysł.
- O co chodzi?
- Minęły dwa tygodnie, Thorin - tym razem głos zabrał Dwalin opierając się o jedną ze ścian. - Każdego, kto dotychczas się nie odnalazł powinniśmy uznać za martwego.
Król spojrzał na niego z zupełnym niezrozumieniem w oczach.
- Pomyśl - tym razem głos należał do Balina. -  Czternaście dni, tyle nikt nie przeżyłby w gruzach bez wody i pokarmu. Zostawiając sprawę otwartą wciąż dajemy innym fałszywą nadzieję...
Thorin miał dziwne wrażenie, że ci "inni" to tylko przykrywka, że tak naprawdę chodzi tu tylko o niego.
- Słuchaj - kontynuował Dwalin zbliżając się do nich. - My naprawdę wiemy, co czułeś do Bilba, ale najwyższy czas przestać się oszuki...
- To może mi powiesz... - przerwał mu Thorin zrywając się na równe nogi. Słowa, które powiedział jego przyjaciel nigdy nie powinny paść. - Co takiego czuję do Bilba twoim zdaniem, jeśli łaska?
Patrzyli sobie prosto w oczy, a milczenie między nimi nie wróżyło niczego dobrego.
- Thorinie - nagle Balin wstał. Choć był o wiele niższy od swojego króla, ten jakby zmalał pod wpływem jego ostrego tonu. - Unoszenie się nic ci nie da! Cz ty naprawdę myślisz, że my jesteśmy głusi albo ślepi? Że nie widzieliśmy tego wszy...
- Co widzieliście? - kolejny raz zimno zapytał Thorin. Ta rozmowa wydała mu się absurdalna, a on sam wręcz otoczony przez osoby zdające się wiedzieć wszystko o jego życiu. Jasne, to byli przyjaciele. Tylko, że są takie sprawy, o których nawet przyjaciołom się nie mówi.
- Nic? - Odezwał się Thorin nerwowo, a jego głos odbił się echem w pokoju. - Więc ta cała rozmowa jest zwyczajnie nie na miejscu i ja nie mam zamiaru jej kontynuować.
Ignorując ich prośby, aby wracał, krasnolud opuścił swoją komnatę.

Nie zważając na nic, pobiegł na górną półkę skalną, skąd rozciągał się niesamowity widok na okolicę. On jednak nie poświęcał mu większej uwagi. Kiedy tylko odetchnął świeżym powietrzem zaczął chodzić od ściany do ściany myśląc nad tym, jak to się mogło stać. Jak mógł tak łatwo stracić nad sobą kontrolę! Skoro Dwalin i Balin przyszli do niego i zaczęli rozmowę na ten temat tak, jakby to było coś oczywistego... musieli wiedzieć. Musieli zauważyć. Kto oprócz nich jeszcze to zrobił? A może cała kompania wiedziała? Thorin zacisnął pięści ze złości.
Przecież wszystko robił po cichu. Patrzył na niego kiedy nikt nie widział, nie faworyzował go, nie podpuszczał, słowem: nie robił NIC aby ktokolwiek mógł wyciągnąć taki wniosek. Nawet on nie powinien o tym wiedzieć.
Thorin westchnął. Ostatnio martwienie się o hobbita całkowicie przesłoniła mu żałoba za siostrzeńcem, ale w jego umyśle i tak miał czas wygenerować się ten straszny obraz. Nic nie potrafił poradzić na to, że zanim sam zdał sobie z tego sprawę, jego stosunek do Bilba diametralnie się zmienił. Przed bitwą dużo razem rozmawiali pod osłoną nocy i krasnoluda urzekło to, że jego mały Włamywacz widzi coś niezwykłego w tak prostych rzeczach jak żołądź czy kawałek ogródka. W jakiś sposób dawało mu to ukojenie w czasie walki ze smoczą gorączką. Uwielbiał słuchać opowieści Bilba i czasami czuł, że gdyby miał okazję jeszcze raz zapukać do okrągłych drzwi jego domku, najchętniej zostałby tam na zawsze. Wtedy nie doszłoby do tego wszystkiego, Kili wciąż by żył, a i on sam wiele by zyskał. Wbrew swojej krasnoludzkiej naturze Thorin zaczął zazdrościć Bilbo i innym hobbitom tej łatwości i pewnego piękna w jakim żyli. On nigdy tego nie widział, nie dostrzegał, nie było nikogo kto by go tego nauczył. A teraz zjawiła się istota, która przewróciła jego sposób myślenia o sto osiemdziesiąt stopni. Nawet nie spostrzegł, kiedy chwycenie go za dłoń wydało mu się rzeczą najwłaściwszą z możliwych, ale nigdy tego nie zrobił zbyt przerażony tym, co Bilbo mógłby o nim pomyśleć. Może i był nieustępliwym wojownikiem, ale czuł się zupełnym nowicjuszem w takich sprawach. Poza tym jego serce zabiło mocniej dopiero na widok hobbita. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego, choć co prawda o tym słyszał. W królewskich rodach jednak nie zawierano małżeństw z miłości. Były one sensem dla przetrwania linii Durina. Kobieta musiała być wysoko urodzona i waleczna. Miłość...albo przynosił ją czas albo jej nie było. Tak żył jego dziadek, jego ojciec zakochał się w matce lata po ślubie. Dlaczego więc on miałby być wyjątkiem?
Fili.
To chyba najbardziej samolubna myśl jaka przyszła mu do głowy. Chociaż z drugiej strony, to on był bezpośrednim dziedzicem. Zawsze o tym mówiono, ale gdyby nagle Thorin zyskał potomka, Fili na pewno spadłby z piedestału. Takie było prawo. Jego siostrzeniec stracił już brata, dlaczego ktokolwiek miałby mu odbierać resztę?
Ale...czy to ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie, skoro on prawdopodobnie nie żyje? Thorin bał się dopuścić do siebie te myśli, ale w tym samym momencie za wyłomem skalnym pokazała się rumiana od biegu twarz Oriego.
- Thorinie - wystękał. - Gandalf znalazł Bilba.

6 komentarzy:

  1. Kiliii ;( nie ważne, że Cię uśmiercili wszędzie gdzie się dało. W moim sercu żyjesz :)
    Pisz dalej :)
    Matko jak ja zazdroszczę takiego pióra, że się tak wyrażę :D
    Ezja

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu *o* Zakochałam się ♥ Czekam na kolejny rozdział. ^m^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój biedny Kili :(
    Rozdział świetny, i czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten pairing, więc cieszę się, że mogę sobie przeczytać jakiś Bagginshield po polsku <3 Nie mogę doczekać się następnego rozdziału *>*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie było rozdziału, ostatnio codziennie sprawdzam, czy nie doszedł, oczywiście nie popędzam :) Jednak czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, rozdział będzie początkiem tego tygodnia ;)

      Usuń